We are all kids! Czy naprawdę chcemy być dorośli i odjechane mieszkanie DJ'a.
Jutro Dzień Dziecka- zapewne obsypiesz swoje latorośle zabawkami i całusami, kupisz im kolorowe miśki i włączysz ulubione bajki. Pewnie przygotujesz im smakołyki i zaprosisz wszystkie babcie z kolejnymi workami słodyczy. I pewnie będziesz cieszyć się z tej uśmiechniętej od ucha do ucha dziecięcej buzi, zadowolony, że Twoja pociecha miała najlepszy Dzień Dziecka ever. Ale czy będziesz pamiętać, że Ty też jesteś dzieckiem? Że ta mała istota z czarno- białych zdjęć, z wielką watą cukrową i ulubioną lalką pod pachą to ciągle jesteś Ty?
Ciągnie nas do dorosłości. Zawsze tak jest- małe dziewczynki chodzą w maminych, za dużych o dziesięć rozmiarów butach, a chłopaki pchają się do taty na kolana, żeby choć przez chwilę posiedzieć za wielką, prawdziwą kierownicą. Dla nich to frajda. Obudzić w sobie wewnętrzne dziecko, kiedy jesteś dorosły, czasem jest o wiele gorzej. Dorosłość nagle okazuje się wcale nie taka fajna, płacenie rachunków i rat jest o wiele bardziej bolesne, niż się wydawało, planowanie zakupów na cały tydzień zazwyczaj kończy się chińską zupką w niedzielę, a w pracy niekoniecznie dajemy sobie radę tak, jakbyśmy chcieli. Piętnaście lat wzmożonej edukacji owszem, nauczyło na pamięć przekroju żaby, złotych myśli Voltaire'a i wzorów na matematyczne ciągi, ale nie nauczyło, jak zarządzać swoim czasem, jak bym pewnym siebie, jak wykorzystywać swój potencjał, ani jak sprawnie poruszać się na rynku pracy. Jako młody dorosły stajesz u progu życia sfrustrowany, zmęczony, zagubiony i nie wiesz czy emigrować, czy od razu zacząć pić. A co dopiero skakać w deszczu po kałużach z otwartą z radości japą.
Ciągnie nas do dorosłości. Zawsze tak jest- małe dziewczynki chodzą w maminych, za dużych o dziesięć rozmiarów butach, a chłopaki pchają się do taty na kolana, żeby choć przez chwilę posiedzieć za wielką, prawdziwą kierownicą. Dla nich to frajda. Obudzić w sobie wewnętrzne dziecko, kiedy jesteś dorosły, czasem jest o wiele gorzej. Dorosłość nagle okazuje się wcale nie taka fajna, płacenie rachunków i rat jest o wiele bardziej bolesne, niż się wydawało, planowanie zakupów na cały tydzień zazwyczaj kończy się chińską zupką w niedzielę, a w pracy niekoniecznie dajemy sobie radę tak, jakbyśmy chcieli. Piętnaście lat wzmożonej edukacji owszem, nauczyło na pamięć przekroju żaby, złotych myśli Voltaire'a i wzorów na matematyczne ciągi, ale nie nauczyło, jak zarządzać swoim czasem, jak bym pewnym siebie, jak wykorzystywać swój potencjał, ani jak sprawnie poruszać się na rynku pracy. Jako młody dorosły stajesz u progu życia sfrustrowany, zmęczony, zagubiony i nie wiesz czy emigrować, czy od razu zacząć pić. A co dopiero skakać w deszczu po kałużach z otwartą z radości japą.
Dzisiaj mieszkanie brazylijskiego DJ'a, wybrane nieprzypadkowo. Zanim przejrzycie zdjęcia, zaznaczam- on nie ma dzieci! Ale zbiorów figurek, lalek jak z horroru i tej małpki (niczym z teledysku Erykah Badu) to nawet ja mu zazdroszczę. Pan ma odjechane mieszkanie i nie boi się różowego w kuchni, ni też rekina w łazience nad umywalką. Królestwo Kiczolandii? Być może, ale z pewnością zrealizował sobie wszystkie dziecięce marzenia o przyszłym domu. Wiecie do czego piję? Nasze mieszkania- jakże poważne i 'dorosłe', jakże nudne i stonowane. Starym nie przystoi mieć figurki Star Warsa? Przystoi, czemu nie. Nie jest to infantylne, raczej zabawne, odważne- chylę czoła tym, którzy nie boją się opinii innych. Dlatego na jutrzejszy Dzień Dziecka pamiętajcie o swoich pociechach, ale na litość boską, kupcie sobie chociaż loda w smerfowym kolorze. Au revoir!
źródło zdjęć: tutaj.
Tags:
interiors
10 komentarze
Łii, nawet fajnie mieszka, a rekinek w łazience wygląda super. Zabawek jednak ma bardzo dużo, i to we wszystkich pomieszczeniach. Widać zabawowy chłopak z niego:)
OdpowiedzUsuńBardzo, widać, że lubi się pobawić :-D
UsuńJestem pod wrażeniem mnogości tych wszystkich gadżetów i gadżecików, że też ma na to wszystko miejsce :)
OdpowiedzUsuńHehe, no pewnie coś kosztem czegoś- jeden miałby książki albo filiżanki, ten ma kolekcjonerskie zabawki ;-)
UsuńHaha ale odjazdowe mieszkanie :) Tak intrygujący i śmieszny człowiek- zapewne jest jego właścicielem. Kolekcjoner, duże dziecko - i wiesz co- bardzo dobrze , przynajmniej jeden ma odwagę by być takim jakim się czuje, nie zważając na to co inni mają do powiedzenia. Brava i muszę także Ciebie pochwalić, za bardzo trafne uwagi w Twoim poście. Dla tej szczerości i autentyczności właśnie Cię odwiedzam :) Pozdrawiam serdecznie i ja jutro będę się zajadać watą cukrową, albo lodami z kolorowymi posypkami, a może jednym i drugim , a co :D
OdpowiedzUsuńDuże dziecko! Ale nie w złym tego słowa znaczeniu, bo jak piszesz- po prostu ma odwagę być sobą. To takie trudne dzisiaj.
UsuńBardzo mi miło!!! I ja Ciebie pozdrawiam, jutro świętuj jako te Duże Dziecko też! :-*
Ten dywan jest boski! :) Zawsze chciałam taki mieć. I koniecznie przy kominku, a obok huśtawka :) To były czasy... Teraz, kiedy mnie na to stać, huśtawka nie wchodzi w grę.
OdpowiedzUsuńA mieszkania w ogóle nie uważam za królestwa kiczu. Przeciwnie, bardzo mi się podoba :) Oprócz kuchni, bo to moje królestwo i naczynia powinny być jednak pochowane, dla porządku :)
Oj z tym dywanem dobrze mówisz :-) Hmm, z huśtawką? To jest dopiero myśl :-)
UsuńFajne mieszkanie :) Ja mam lalki monster high... A moj mąż modele samolotów. Dzieci z nas :)
OdpowiedzUsuńI super! :-)
Usuń