Dywany na ściany, a DIY się (nie) opłaca.
Taki mi obraz przed oczami stoi, jak za dzieciaka lewitowałam na leżance pod taką materiałową płachtą, którą mój wujek przybił na gwoździe do ściany wiejskiego domku. Zarzucałam na nią swoje gołe nogi (zwykle brudne) i próbowałam zrozumieć scenkę rodzajową na niej przedstawioną: smutna dama z parasolką stoi wśród jeleni, a tuż za nią jakiś dupek żołędny, który najprawdopodobniej ją właśnie zostawił. Ja nie będę dupkiem żołędnym, myślałam sobie. Ja sobie czegoś takiego na ścianie na pewno nie powieszę.
I oto jestem, stoję przed Wami z odmarzniętym tyłkiem, starym kilimem pod pachą i dwudziestoma złotymi mniej w portmance. Ja wiem, że pewnie byście sobie tego na ścianę nie zarzucili, wiem, I've been there. Ale co zrobić, jeśli moja tablica na pinterest powoli zapełnia się wszelkiej maści makatkami, a boho podobno wybaczyć może wiele. Ściana mi się wycierała za poduszkami, a nie przewiduję raczej zagłówka budować, bo umiejętności stolarsko-krawieckich mi brak, w dodatku niecierpliwa jestem i leniwa, więc to rozwiązanie przypasowało mi i wizualnie, i praktycznie.
Miękki kilimek za głową wymógł jednolitą pościel i narzutę, ale też i nieco dodatków. Lubię bowiem, jak jest tak trochę boho, ale i trochę nie- boho (brawo, wers na miarę literackiego bagna). Nie za dużo gołych hippisów, tylko lekki posmak jointa. Okeyyy? Że bardziej klimat w sensie niż tak dosłownie (boszszzzz, mam nadzieję, że jeszcze tu jesteście).
Zrobiłam sobie ku temu fajne buteleczki, które udają hipsterskie boho- wazony. Tak, wiem, DIY SIĘ PRZECIEŻ NIE OPYLA. Czasem mam wrażenie, że niektórym ludziom trzeba pewne rzeczy tłumaczyć jak przysłowiowej 'krowie na rowie'. Kto to widział: kupić odpowiednie produkty, zjeść je i zostawić po nich butelki, umyć i jeszcze dokupić markery kredowe po dychę każdy- pffff, wychodzi na to, że lepiej/szybciej/taniej/ładniej/prościej (dowolne zakreślić) udać się do pepco po gotowy wazonik za piątaka. Kupować obrazek, żeby go potem godzinami przerabiać, BEZSĘS. Nie, lepiej! F O T E L. Najgorsza głupota robiona po to, żeby tylko nas potem tapicer porządnie za nowe obicie skosił.
I tu wkraczam ja, cała na biało. W DIY nie zawsze chodzi, żeby za wszelką cenę było taniej niż w sieciówce. Tu chodzi o tak zwane PONOWNE UŻYCIE. O recykling chodzi, Jolu, Basiu i Hermenegildo. O unikalny efekt, twórcze zajęcie, które pomaga nawet w depresji, a także o to, że wspieram lokalsów. Idę do Pani Bożenki, która prowadzi mały szmateks, żeby poszukać tkanin. Idę do Pana Zdziśka, który ma papierniczy tuż za rogiem. Targam fotel do tapicera, niosę torebkę do kaletnika, a szafę szpitalną do szklarza. Pamiętacie jeszcze takie zawody, czy już Inditex je z Was na zawsze wymazał? NAPRAWIAĆ (z pol.)- robić coś, czego się dziś już prawie nie praktykuje, bo lepiej przecież biec jak na skrzydłach po nowe. Reduce, reuse, recycle. Jeeez, to takie oczywiste.
Jak się Wam podobają sypialniane nowości?
Część naprzeciwko łóżka też dosięgną zmiany :-)
Pozdrowienia!
Tags:
dekor
24 komentarze
Też ostatnio naszło mnie, na takie NieDoKońcaBoho ;-) Sypialnia wyszła Ci taka klimatyczna i świetne zdjęcia! A propo drugiej części, to jestem podobna do Ciebie w podejściu do spraw, niestety mój małż reprezentuje podejście BEZSĘS. Bywa ciężko ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńCi małże! Zawsze stoją na drodze no! Liczę, że Twój choć skory do kompromisów ;-)
Jak zawsze celnie trafiasz, i niby nic nowego nie odkrylaś a jednak powstała kolejna stylowa miejscówka. Jestem zachwycona, nic tylko leżakować pozostaje
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Ewa
Bardzo dziękuję <3 To nasze ulubione miejsce w całym mieszkaniu ;-)
UsuńKurde, wyszło super. Na mysl przychodzą mi mieszkania berlińskiej bohemy. Od jakiegoś czasu obseruję Twoj blog oraz IG i musze Ci się przyznać ze dzięki Tobie sama nabrałam odwagi na kolory w mieszkaniu w którym do tej pory dominowała skandi biel 🙄 i nagle okazało sie ze stara szafka za free z olx, przemalowana niedbale na żółto wprowadza mnóstwo pozytywnej energii a zasłony w szalone retro kwiaty wyglądają o niebo lepiej niż nudna biel. I nagle okazało się ze bardzo dobrze czuje się w eklektyzmie. Co chwile robię cos sama, wieszaki, półki, namiot dla syna z deseczek i musztardowej zasłony z lumpa. Wracam z pracy i wreszcie dobrze się czuje we własnym domu ☺
OdpowiedzUsuńOch! To jest najmilsza rzecz, jaką o sobie przeczytałam <3
UsuńSuper, że Twoje mieszkanie staje się takie, jak lubisz!
A!A!A! Omajgad,zemglałam! Bezbłędnie, smakowicie i zaraz się do Ciebie wprowadzam :D
OdpowiedzUsuńHahaha <3
Usuńale cool!! jak pokażę babci, to wreszcie skuma, czemu od miesięcy czaję się na jej starą narzutę, na której od 20 lat jej się tak doskonale prasuje :)
OdpowiedzUsuńHahaha! Stary mówi, że jego babcia też na takiej prasowała!
UsuńNie myślałam, że to kiedyś powiem, ale uwaga, mówię: OD TERAZ MARZĘ O DYWANIE NA ŚCIANIE <3
OdpowiedzUsuńO masz, no nie spodziewałam się, że Wam się to w ogóle spodoba! o:O
Usuńfajnie :) szkoda, ze dupka żołędnego nie ma na makatce - byłoby na kogo wine zrzucić za zły humor z rana ;)
OdpowiedzUsuńHahah, no niestety, rynek gdański miał na stanie ino tylko takie kwiatki ;-)))
UsuńPisałam już komentarz pełen zachwytu w telefonie, ale chyba się nie opublikował. Cudna sypialnia, wygląda zupełnie inaczej, masz łeb, brawo. Diy jest bardzo udane, wazoniki urocze:)
OdpowiedzUsuńDzięki dzięki :-*
UsuńJa też podziwiam pomysł i zazdroszczę wykonania Nie wygląda to babcinie, masz super podejście do swojego mieszkania Myślę o czymś podobnym tylko mniejszym do pokoju córki może trafię na taką chuste w tym stylu Agnieszka
OdpowiedzUsuńDzięki!
UsuńW pokoju dziecięcym byłoby pięknie <3
no jak zwykle super! Napisz czy "przyprałaś" tenże kilim gwożdżmi ?
OdpowiedzUsuńLepiej, takerem :-D
UsuńBardzo stylowa a ten zwis półkolisty cudny.Mam coś w tym stylu ale z pluszu , ma u góry przyszyte małe metalowe kółeczka do powieszenia na gwoździkach ale ten Twój sposób bardziej mi się podoba
OdpowiedzUsuńDzięki! No tu się jakoś nawet nie dało inaczej tego zarzucić :-))
UsuńWOW, ale stylówa! Sztosik! Podziwiam twój zapał do metamorfoz. I zazdroszczę czasu. Bo niby nic, ale zrobić, przestawić, obfocić.
OdpowiedzUsuńDywaniki, a raczej kilimki na ścianach prezentowałam kiedyśw moim katalogu, a mam tego trochę. Uwielbiam po prostu. I fajnie, przefajnie zobaczyć taki prosty, luźno zawieszony.
Inspirujesz jak zawsze :)
Dzięki! Jak się chce robić to żaden problem, wszystko kwestia dobrej organizacji ;-)
Usuń